16 stycznia to dzień pikantnych potraw! O ile dla amatorów chili, pieprzu (też kajeńskiego) czy czosnku i papryki, to chleb powszedni, tak dla pozostałych to może być ciekawym doświadczeniem, spróbować czegoś naprawdę ostrego! To nie tylko charakterystyczne pieczenie w ustach, ale też cudowne i zdrowe rozgrzanie organizmu! Mimo że większość z ostrych przypraw kojarzy się nadal z egzotycznymi zakątkami świata, to w polskiej kuchni zadomawiają się szybko i cieszą się dużą popularnością.
Spożywanie pikantnych potraw może wesprzeć pracę organizmu, szczególnie w zakresie funkcjonowania układu krążenia, wzmocnienia odporności. Wiele pikantnych przypraw wykazuje także właściwości przeciwnowotworowe.
Dzień pikantnych potraw – co by tu zjeść?
Najczęściej sięgamy po prostu po czarny pieprz. Jeśli jednak stosujemy go z dużą dozą ostrożności, to teraz śmiało można sypnąć więcej! Jednak urokiem pikantnych potraw jest to, że wyzuwamy w nich wiele ostrych nut. Zachęcamy Was, aby w weekend zaserwować sobie:
chili z tofu!
Aby je przygotować, potrzebujemy:
- 600 g tofu naturalnego (zamiast tofu można użyć dyni piżmowej)1100 – 1200 g dyni piżmowej, pokrojonej w 2,5 cm kostkę
- puszkę pomidorów krojonych (ok. 400g)
- puszkę czarnej fasoli
- 4 średnie cebulki
- 3 ząbki czosnku
- oliwę z oliwek
- pęczek świeżych liści kolendry
- świeżą papryczkę chili
- 15 g octu jabłkowego
- sok z limonki (świeżo wyciśnięty)
- po 1 łyżeczce: soli, czarnego pieprzu, mielonego chili, mielonego kminu rzymskiego, mielonej papryki wędzonej
- sos sojowy
- szczyptę pieprzu ziołowego
Tofu kroimy w kostkę i wrzucamy do miski. Zalewamy 7-8 łyżkami sosu sojowego, łyżką oliwy z oliwek, dodajemy szczyptę pieprzu ziołowego, mieszamy i odstawiamy do lodówki. Jeśli zamiast tofu używamy dyni, to kroimy ją w kostkę, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy oliwą i opuszamy solą i pieprzem. Pieczemy 35 minut w temperaturze 220°C. Gdy tofu się marynuje lub dynia piecze, przygotowujemy chili.
Czosnek przeciskamy przez praskę, cebulę kroimy w kostkę. Z papryczki chili usuwamy gniazda nasienne i też kroimy w kostkę. przekładamy na patelnię i dusimy kilka minut z oliwą z oliwek. Następnie dodajemy po łyżeczce przypraw oraz krojone pomidory i gotujemy przez kwadrans, raz na jakiś czas mieszając. (Uwaga! Sos można też zblendować po ugotowaniu). Następnie dodajemy ocet jabłkowy i odsączoną fasolę. Gotujemy kolejne 5 minut. Zdejmujemy z ognia i dodajemy tofu/ dynię oraz skrapiamy sokiem z limonki. Mieszamy całość. Serwujemy samo lub z ryżem albo czosnkowymi ciasteczkami. Ozdabiamy liśćmi kolendry.
Imbir w roli głównej
Pikanty czy ostry nie musi być tylko obiad. Można popijając napój imbirowy zajadać pyszne, też imbirowe, ciasteczka! Nie wiem czy wiecie, ale słodki smak trochę neutralizuje pieczenie ostrych przypraw. Na tę porę roku, imbir jest niezastąpiona przyprawą. Powinniśmy sięgać po niego nie tylko gdy dopada nas jakaś infekcja, ale po prostu profilaktycznie. O tym jakie wykazuje właściwości prozdrowotne oraz pomysły na jego wykorzystanie znajdziecie w naszym imbirowym wpisie – kliknijcie TU!
A przygotowanie napoju imbirowego jest banalne i szybkie:
- 50 gramowy korzeń imbiry ścieramy na tarce
- 4 ekologiczne cytryny kroimy na kawałki
- wszystko wrzucamy do dzbanka, dodając 2 łyżki miodu i litr wody
- energicznie mieszamy, odstawiamy na godzinkę i gotowe!
Składniki na ciasteczka imbirowe:
- 300 g mieszanki mąk: migdałowej, koksowej, jaglanej (w dowolnych proporcjach)
- 70 g ksylitolu
- 80 g masła lub oleju kokosowego w temperaturze pokojowej
- 3 łyżeczki startego, świeżego imbiru
- po pół łyżeczki cynamonu i gałki muszkatołowej oraz sody oczyszczonej
- szczypta soli
- jajko w temperaturze pokojowej
- 60 ml wody (lub mleka roślinnego) w temperaturze pokojowej!
To pieczemy:
W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki: mąki, ksylitol, imbir, cynamon, sodę oczyszczoną, gałkę muszkatołową i sól himalajską. W drugiej misce miksujemy masło/ olej kokosowy z wodą i następnie dodajemy jajko i ponownie mieszamy. Następnie mokre składniki dodajemy do pierwszej miski i mieszamy masę, aż osiągnie dość plastyczną konsystencję. Miskę przykrywamy talerzem/ folią i odkładamy do zamrażalnika na ok 30-40 minut. Po tym czasie wyjmujemy masę i łyżką nabieramy ciasto z miski, robimy z niego kulkę po czym ją rozpłaszczamy, by uzyskać ciasteczkowy formę. Odkładamy na blachę wyłożona papierem do pieczenia i pieczemy przez 12-13 minut w temperaturze 180 stopni z włączonym termoobiegiem. Studzimy na kratce i zajadamy!
Jesteście zwolennikami ostrych dań w formie wytrawnej czy deserowej? A jeśli nie macie przestrzeni, by przygotowań pikantna potrawę, to łapcie szybko nasze Bio polskie kimchi białe! Równie ostre jak pyszne! Więcej o nim w jednym z kolejnych wpisów.