Czy dieta matki karmiącej to mit? Czy jednak każda kobieta na swojej mlecznej drodze jest poddana próbie pełnej wyrzeczeń? Czy w czasie laktacji możemy jeść wszystko czy jednak są zakazane produkty? Jak myślicie…? Obłożna literaturą laktacyjną, wspominając własne doświadczenia z karmieniem piersią opowiem Wam jak to wygląda w praktyce.
Żadna mama, która karmi piersią absolutnie nie różni się niczym (poza laktacją) od zwykłego człowieka. Czyli tak samo jak każdy powinna w swoim jadłospisie kierować się piramidą zdrowego żywienia. Jeśli szybciutko wróciła do masy ciała sprzed ciąży, można dodać więcej kalorii, bowiem proces karmienia to wydatek energetyczny rzędu 300-600 kcal na dobę. W kwestii picia, pijemy też normalnie 1,5-2 litry płynów dziennie, w tym zupy czy soczyste owoce.
Zaraz po porodzie warto włączyć więcej zielonych warzyw, kasz czyli produktów bogatych w witaminę B, bowiem nasz układ nerwowy w tym czasie może potrzebować dodatkowego wsparcia.
Nie jedz kalafiora…!
Dieta matki karmiącej może zawierać wszystko… z wyjątkiem… No właśnie, czy są wyjątki? Media i nasze starsze pokolenia przestrzegają, by unikać smażonych potraw; ostrych przypraw i przede wszystkim wzdymających warzyw i owoców. Ale przecież, to, że mama będzie miała wzdęcia nie oznacza, że dopadną one także maleństwo. Nie dajmy się zwariować, bo w efekcie zostanie nam tylko przysłowiowa gotowana marchewka z ryżem. A to nijak nie jest zróżnicowana, zbilansowana dieta. Ważne jest, by przestrzegać piramidy żywienia i pilnować, by naszym menu nie zawładnęły: cukier i tłuszcze nasycone. To wtedy byłoby bardzo niezdrowe dla wszystkich.
A jeśli same cierpimy na dolegliwości ze strony układu pokarmowego, typu biegunki czy zaparcia, to nie martwcie się – nasza dieta nie wpłynie na to, że jelita dziecka wyrządzą rewolucję. Chyba, że dany produkt po prostu mu nie podpasuje.
Alergeny, uczulenia – jak się bronić?
Nie da się obronić. Genów nie oszukamy. Jeśli nie jesteśmy obciążeni alergiami, to jemy wszystko. I dopiero gdy dziecko źle reaguje, to szukamy czy przyczyn tkwi faktycznie w produktach spożywczych. Dieta “na wypadek, gdyby…” nie przyniesie żadnych rezultatów. Jeśli dziecko ma alergię lub nietolerancję pokarmową na mleko lub jego składniki, to wtedy odstawiamy mleko. W innym wypadku, mama nie musi sobie żałować.
Tak samo jest z reakcjami alergicznymi. Czasem wystąpią od razu, a czasem nawet po dłuższym czasie lub po kolejnych posiłkach. I tu trzeba pamiętać, że wprowadzając nowe produkty do diety dziecka trzeba robić to stopniowo co 3-5 dni.
Odstawić od piersi?
Mleko matki to najbardziej wartościowy pokarm dla dziecka, służący jego układowi pokarmowemu oraz odpornościowemu. Jeśli zauważamy problem, że coś w diecie nie gra, to nie odstawiajmy od razu malucha od piersi i nie fundujmy mu mleka modyfikowanego. Dajmy sobie czas.
Pierwsze tygodnie po porodzie… skąd wziąć czas i siłę na zbilansowaną dietę?
Żywienie domowników nie powinno być zrzucone wyłącznie na jedną osobę. W sytuacji, gdy mama potrzebuje czasu by fizycznie i emocjonalnie dojść do siebie po porodzie, niech w kuchni króluje tata dziecka, rodzice, teściowie czy rodzeństwo. Nie bójmy się prosić o pomoc. Niech w lodówce zawsze będą świeże warzywa i owoce, jajka, pasty roślinne, sery. Zróbmy zapasy zdrowych przekąsek takich jak kiełki, suszone morele, pestki dyni czy słonecznika. Niech mama ma komfort, ze w każdej chwili, bez zaniedbywania dziecka może sięgnąć po coś wartościowego do przekąszenia. Warto też do tego przygotować się wcześniej, wekując czy mrożąc dania obiadowe.
Drogie mamy! Cieszcie się jedzeniem! Pokazujcie dzieciom, jak ważna jest zróżnicowana dieta i wtedy na pewno wszyscy będą zdrowi i szczęśliwi!