Od tysięcy lat w medycynie chińskiej (i nie tylko), kiełki stanowią podstawę codziennego jadłospisu. Dlaczego? Podczas kiełkowania, rośliny uaktywniają swoje enzymy, dzięki którym jesteśmy w stanie przyswoić moc składników odżywczych w nich się znajdujących. Ito właśnie w tych “niedojrzałych” roślinach znajduje się moc witamin i różnych pierwiastków, i to w ogromnych dawkach! Naturalnie są niskokalorycznym źródłem błonnika. Dodatkowym atutem jest to, że nie wykazują właściwości wzdymających, wręcz regulują procesy trawienne. Ponadto to naturalna obrona przed wolnymi rodnikami – jednocześnie hamują powstawanie nowych w organizmie oraz rozprawiają się z tymi, które do naszego ciała się dostają z otoczenia. Innymi słowy, ta bomba witaminow0-odżywcza to doskonały dodatek i baza do tego, aby nie tylko pomyślnie i skutecznie oczyścić się na wiosnę, ale by cieszyć się dobrym samopoczuciem przez cały rok!

 

Regularne spożywanie kiełków pomaga w walce z wieloma chorobami, ale też w budowaniu odporności. Dzięki swoimi właściwościom mogą być wspaniałą profilaktyką chorób układu krwionośnego, zapobiegając miażdżycy czy obniżając poziom cholesterolu. Kapitalne jako regulator trawienia. Liczne witaminy i minerały nie bez znaczenia są dla naszej cery, włosów, paznokci czy zębów i kości. A są to m.in. witaminy A, C, E, K i z grupy B; a także żelazo, fosfor, magnez, wapń, potas i cynk. To także naturalne antyoksydanty.

Do czego dodawać kiełki?

Do wszystkiego! Naprawdę! Wiadomo, kanapki to podstawa. My ostatnio zjadaliśmy razem z rukolą an domowej pizzy! Obowiązkowe do wszystkich sałatek, past czy dipów. W zależności od tego, jakie smaki lubimy, takie kiełki wybierzemy. Ostra rzodkiewka i pikantny brokuł? A może intensywna i słodkawa fasola mung? A jak nam wszystko jedno, to kiełki lucerny i soczewicy pasują do wszystkiego!

Te ostatnie są kapitalne do wytrawnego lassi, czyli napoju na bazie jogurtu. Do pół litra jogurtu dodajemy szczyptę curry i soli oraz 2-3 łyżki pokrojonych kiełków lucerny. Mieszamy i wlewamy do szklanek, do połowy. Później warstwa kiełków i jeszcze raz zalewamy jogurtem. Na wierzch oczywiście też możemy zrobić dekorację kiełkową. W wersji wegańskiej, polecam Wam połączyć jogurt kokosowy z odrobiną mleka sojowego lub owsianego (aby go rozrzedzić) i też spróbować ten przepis!

Niech zakiełkują spring rolls!

Aby zawinąć pyszne spring rollsy potrzebujemy:

  • okrągłe arkusze papieru ryżowego
  • dojrzałe awokado
  • paprykę, im więcej kolorów ty, lepiej
  • marchewkę
  • świeży ogórek
  • kiełki – wyśmienicie sprawdzą się fasoli mung i rzodkiewki lub pora
  • marynowany imbir
  • ulubiony dodatek, np. tofu wędzone/marynowane

Awokado i warzywa kroimy w paseczki. Tofu kroimy w drobną kostkę. Papier ryżowy moczy kilka sekund w gorącej wodzie (każdy arkusz osobno!), rozkładamy na płasko. Na każdy arkusz, na połowę nakładamy po troszku wszystkiego i zawijamy w ruloniki. Gotowe! Można 5-8 min podpiec w piekarniku, ale na surowo są moim zdaniem zdecydowanie lepsze. Podjadajcie z ulubionym sosem czy dipem, my lubimy z sosem sojowym z odrobiną octu ryżowego. Ale gotowe sosy do sajgonek też się sprawdzą!

Na surowo z własnego… parapetu!

Kiełki najlepiej jeść na surowo, aby zachowały jak najwięcej swoich cennych składników odżywczych i i witamin, minerałów. Choć wiadomo, np. kiełki fasoli mung lepiej smakują z patelni, ale pozostałe… Jeśli chcemy żywić się produktami wysokiej jakości, warto kiełkować samodzielnie. Kupujemy wówczas nasiona od sprawdzonych producentów i w kiełkownikach czy słoikach mamy własny mały ogródek. Plusem tego rozwiązani jest to, że zawsze mamy te bomby witaminowe pod ręką w najlepszy wydaniu. Nie produkujemy zbędnych opakowań, bo te sklepowe są zwykle w plastikowych pojemniczkach, nie zaśmiecamy świata i spożywamy produkt, który nic nie stracił ze swojej mocy podczas transportu. I zdrowo i ekologicznie! A o Matkę Ziemię, to lubimy dbać!